Aromamarketing, big data, omnichannel, customer experience, pokolenie Z, gospodarka obiegu zamkniętego, e-commerce, digitalizacja, internet rzeczy, aplikacje zakupowe, inteligentne półki, elektroniczne cenówki, selfscanning, smart marketing, milenialsi, RFID, connected retail, click & collect, food-to-go, silver generation, e-grocery, convenience, SKU, płatności biometryczne, blik. Dla właścicieli sklepów stanowiących handlową awangardę to w zdecydowanej większości znane pojęcia, a w niektórych przypadkach – chleb powszedni. Handel nie kończy się jednak na rogatkach miast, a na prowincji (niekoniecznie bardzo głębokiej) nie brakuje sklepów, które wyglądają jak żywcem przeniesione z PRL-u i tak też działają. Dla ich właścicieli przytoczone wyżej określenia brzmią niczym chińskie zaklęcia. Na dość przaśne oblicze wiejskiego handlu, jego „lokalną specyfikę”, nieraz trudną do wyobrażenia dla przeciętnego mieszczucha, składają się skromne, czasem nieco prowizoryczne, „handelki” mieszczące się w pawilonikach z pustaków albo zaadaptowanych garażach czy warsztatach. Dla miejscowych są nie tylko sklepami pierwszego wyboru, ale w wielu przypadkach – jedynego wyboru. Skupia się wokół nich życie towarzyskie wioski, dodatkowym atutem jest możliwość porozmawiania czy poplotkowania ze sprzedawcą – oczywiście znajomym, bo tutaj wszyscy się znają. A skoro się znają od pokoleń, to, nie zastanawiając się długo, sprzedają/kupują produkty „na kreskę” (Świętokrzyskie) czy „na zeszyt” (Podlasie). – Miejscowość jest mała. Do starszych mówi się stryjku czy ciociu, z młodszymi chodziło się razem do szkoły. Jedni pomagali drugim od zawsze. Kiedy więc przychodzi do mnie ktoś, kogo znam, i prosi o sprzedanie czegoś „na zeszyt”, to jak mu nie pomóc? Odmawiając, można sobie zrobić wroga na całe życie. A po co? Traktuję to po prostu jak chwilową pożyczkę – mówi jeden z detalistów z tzw. ściany wschodniej.
Na wsi trafiają się także placówki, do których przeciętny mieszczuch w ogóle nie umiałby wejść – bo uznałby, że są po prostu zamknięte. To sklepy „na dzwonek”. Urządzane są z reguły w jednym z pomieszczeń wiejskiego domu. Z zaplecza można dostać się bezpośrednio do mieszkania, dzięki czemu udało się zastosować oryginalny model biznesowy: w okresach zwiększonego ruchu jeden z członków rodziny obsługuje klientów, a gdy ich nie ma – zamyka sklep i zajmuje się swoimi sprawami. Żeby zrobić zakupy, trzeba skorzystać z dzwonka przy drzwiach wejściowych i cierpliwie poczekać. Po kilku minutach ktoś na pewno się zjawi i nas obsłuży. Znaczenie takich placówek doceniłem jesienią ub.r. podczas wycieczki rowerowej po Mazurach, gdy skończyła mi się woda mineralna i przez trzy godziny bezskutecznie szukałem spożywczaka. Na własnej skórze odczułem wtedy to, z czym na co dzień musi mierzyć się ponad 4 mln Polaków, którzy nie mogą zrobić codziennych zakupów, ponieważ w najbliższej okolicy nie ma sklepu spożywczego.
I to są właśnie klienci, w których mierzy projekt Abc na kołach. Założenie jest genialne w swojej prostocie – skoro klient ma problem z dotarciem do sklepu, to dlaczego sklep miałby nie dotrzeć do niego!? Za konceptem stoi Eurocash. Mobilnych punktów sprzedaży jest na razie ponad 30, a docelowo może ich być grubo ponad 150. Wszystkie spełniają rygorystyczne normy w zakresie łańcucha chłodniczego, warunków sanitarnych itd. Abc na kołach przypomina mały osiedlowy sklepik, na jego ofertę w ponad 60% składają się produkty świeże. Samochody odwiedzają klientów 2-3 razy w tygodniu. Wielu spośród nich to seniorzy, których błyskawicznie w Polsce przybywa. Z danych GUS wynika, że już za kilka lat osoby w wieku 65+ mają stanowić ponad 20% społeczeństwa i ten wskaźnik będzie stale rósł. To dla handlu ogromne wyzwanie. Abc na kołach wychodzi naprzeciw tej grupie konsumentów, bo zapewnia dostawę produktów prosto pod drzwi ich domów. I nie ma żadnego znaczenia, czy przedsiębiorca prowadzący punkt Abc na kołach (na zasadzie agencji) ma świadomość, że gros jego klientów to reprezentanci silver generation, czy może widzi w nich zwykłych starych ludzi z okolicznych wsi, wiosek i przysiółków.
Oferujemy wartościową wiedzę merytoryczną niezbędną przy podejmowaniu decyzji w handlu. Od analiz całości rynku, przez analizę konkurencji, aż po analizy poszczególnych kategorii pomagamy w codziennej pracy managerów polskiego handlu.
Wydawnictwo Gospodarcze jest firmą komunikacji B2B, działającą w strukturach międzynarodowych. Zajmuje się dostarczaniem praktycznych i aktualnych informacji gospodarczych za pomocą wydawanych czasopism biznesowych, portali specjalistycznych oraz konferencji w obrębie branży spożywczej i kosmetycznej.